To było tak:

Wieczór. 23:20. Chce mi się spać ale ponieważ następnego dnia idę na pomiar (a wcześniej rano do pracy) to muszę zmienić wiązania. Na primaaprpilisowe opady i zjazdy przełożyłem je do Highballi ale teraz, kiedy nowy śnieg już prawie zginął lepiej wziąć coś lżejszego. Biorę nartę, odkręcam śruby z przodu, patrzę na tył i coś mi nie pasuje. Jak sięgam pamięcią wiązania typu JSW zawsze miały dwa bolce z tyłu.

 

Dwa. A są cztery. Piłem? Bliższy ogląd sprowadza do parteru - na bolcach w tyle wiązania zamieszkał sobie fragment buta. Na stałe....

Okazuje się, że dopadła mnie awaria już opisywana na forum skiturowym. Pękła śrubka utrzymująca tylny insert. Chwała Bogu, wygląda na to, że owa śrubka wyłącznie trzyma insert na miejscu natomiast obciążenia przenoszone są przez widoczne bolce.

Za pomocą noża, lutownicy i kombinerek udaje się resztki owej śrubki wydobyć, ale trwa to do 1:10 w nocy, pierwsze próby rozwiercenia tejże i je wykręcenia spalają na panewce.

Jak widać śrubka jest mikra, grubość rdzenia nie powala. W jej miejsce, na kleju, wkręciłem dłuższą i grubszą, wygląda na to, że będzie działać.

Ogólnie mogę stwierdzić, że albo coś się na mnie z butami dynafita uwzięło, albo oszczędności czynione przez firmę są nieco zbyt daleko idące. W każdym razie kolejna wpadka, nieco podkopała moje zaufanie do owych butów, a pomysł kupienia na przyszły sezon Vulcanów wymaga chyba reewaluacji...